wtorek, 7 grudnia 2010

07.12.2010



Kilka zmian.

Pewnie i tak nikt ich nie zauważy.

Odkryłem jak dużo zmieniło się odkąd wyjechałem z Polski.

Jestem nowym człowiekiem, oni też. Między nami jest wielki, pierdo*ony kanion.

To smutne.

Czasem chciałbym być tym kim byłem...

Jezu, co za idiotyczny pomysł. Oo

***********************

Święta!!

Znaczy - jeszcze nie, ale pewnie do tego czasu nie napiszę.

Wszystkiego cudownego! Magicznych świąt.

Co dostaliście na Mikołajki? Opowiadać! XD

Ja dostałem dużo czekolady, sweter z reniferem (myślałem, że nigdy mnie to nie spotka XDD) i kilka zaskoczonych spojrzeń, jak im dałem po cukrowej lasce tłumacząc, że do nas Mikołaj przychodzi 6 grudnia, a potem drugi raz na święta to gwiazdor. Ale buziaka wyłudziłem!

Tyle ode mnie

LOVE, REN.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Ren desu.

Nigdy, nigdy tak bardzo mi nie zależało, żeby być sobą. Tęsknię za wszystkim co straciłem. Za Saku, Hime. Chociaż, może nie konkretnie za nimi, tylko za czasem, który z nimi spędziłem. Za dniami, kiedy moje problemy, były... takie zwyczajne. O ile zwyczajne mogą być problemy fanboya. XD' Zapomniałbym.

Czuję się strasznie przygnębiony i przybity i jeszcze przygnębiony. Nie wiem czemu. Poznałem piękną dziewczynę - Polkę. W Paryżu i chyba zaraz uschnę, bo miała taki piękny uśmiech, a ja musiałem akurat wyjechać.

Czy to nie okrutne?

Najgorsze z tego wszystkiego jest chyba to, że w końcu nie wiem, czy ona ma mój numer. Mieliśmy się zgadać jeszcze kiedyś.

Tyle nowości.
W sumie nie wiem co mógłbym więcej napisać.

"I love you, I'm so happy with love"

Ta, jasne... =='

środa, 28 lipca 2010

...



Mam... Magiczne 20 minut.
Wszedłem na bloga po tych paru miesiącach z przekonaniem, że pewnie i tak mnie nikt nir kocha.

Sas, Ada, Grzechu. Dziękuję. Aż zachciało mi się pisać. *Chu*

@Ada.
Tak, wiem co sie z nim dzieje, wjechał na stale do starej mateczki Japonii i nie ma w planach wracać. Szczerze powiedziawszy relacje nam sie tak po kopały, że bałbym się go spotkać.

Też chciałbym spotkać HYDE'a. Ale to chyba nie realne.


Musze wrócić do dłuższych włosów. Może wyglądałem jak ej i trans, ale byłem szczęśliwy.

Zacząłem podpalać ==' To chyba nerwy.

Wczoraj byłem ze znajomymi poznanymi tu w Parisu na piwie. Teraz troszkę leczę kaca, ale cicho, bo ściany mają uszy.

Muszę kiedyś wejść na gygy... No... Mam tylko czas na zmianę opisu... XDDD'

Dobra, będę pomału kończył.

PS. Mam blond włosy XD A jak! Po Haidziowemu! Ja Ne~!

poniedziałek, 15 marca 2010

Tamtaram...


...czyli no way - Ren żyje.

Ta, mogliście zwątpić, nie przeczę, ale to dla tego, że ostatnio mam masę dziwnych rzeczy do roboty. Najwięcej to mi chyba zajmuje pakowanie...

I tak jestem dumny z ojca, bo w Niemczech zagrzaliśmy miejsce naprawdę długo, ale jak już mnie zabrał, pokazać jak pracuje, to się zaczęło.

Lubię podróże, serio, ale... HYDE coś chyba o tym wspominał - koszmar pakowania. Czasem mam ochotę w ogóle się nie rozpakowywać.

Dwa dni temu opuściliśmy Koreę i wczoraj dotarliśmy tutaj - do Nowego Jorku. Podoba mi się tu i myślę, że mógłbym tu zamieszkać.

HYDE jest w stanach, co podoba mi się jeszcze bardziej.. ale to tylko taki mały szczegół. Wczoraj będąc na spacerze okolico-poznawczym, coś mi się ubzdurało, ze lada chwila mogę na niego wpaść. To było naprawdę stresujące popołudnie.

Od II semestru się nie uczę. Wyjechaliśmy pierwszy raz bodajże na początku stycznia i od tamtej pory nie widziałem podręcznika na oczy.

Tata mówi, że nadrobię na zaocznych, a na razie mam się przyuczać do zawodu - mam przejąć rodzinny interes jak tata przejdzie na emeryturę, za te dziesięć, piętnaście lat. Tylko, że on chce, abym to stanowisko zdobył możliwie jak najbardziej samodzielnie.

Tak więc chodzę z nim na umówione spotkania i słucham. Szczerze powiedziawszy niewiele z tego wyniosłem, gdy mówią tak dużo po angielsku. Jestem jednak człowiekiem stworzonym do życia w Polsce.

Jeszcze propos ojca to, teraz jest już lepiej, ale przez długi czas mnie nienawidził. Znaczy ja to tak odebrałem. Nienawidził mnie za to co zrobiłem Saku.

Sam siebie nienawidzę, ale to co on odstawiał to była najgorsza rzecz jaką przeżyłem. Ciągle patrzył nam nie z wyrzutem albo udawał, że mnie nie zna. Byłem cholernie zaniedbanym dzieckiem (zważając na to, że mama nigdy nie pałała chęcią spędzenia ze mną czasu dłużej inż to konieczne). Strasznie na tym ucierpiał - w końcu to jego pierwszy, wyczekiwany syn. Ja byłem w drodze przypadku.

Już jest lepiej. Rozmawia ze mną i uśmiecha jak kiedyś. Ostatnio ucięliśmy sobie długą pogawędkę o solowej karierze HYDE'a, zaparzył Earl Grey'a i dyskutowaliśmy o tym co poeta miał na myśli w poszczególnych tekstach.

To było fajne.

Za tydzień jedziemy do Nowego Orleanu (to moja inicjatywa po "Kronikach Wampirów"), a potem do Los Angeles. Słyszałem coś o Japonii, ale jeszcze nie wiem kiedy.

Oby było tam dużo ładnych kobiet~
Wtedy będę szczęśliwy.

Może się to wydać dziwne, ale moje życie jest ostatnio bardzo męczące. Mam już dość i coraz bardziej tęsknię za Domem. Za Polską. Może wybierzemy się tam na summer?

Summer, summer~ - słowo które ostatnio maniakalnie chodzi mi po głowie.

Będę już kończył.
Miło było opowiedzieć co tam u mnie.
Mam nadzieję, że ktokolwiek tęskni za mną jak ja za Wami.
LOVE, REN.

środa, 6 stycznia 2010

2010

Właściwie, jeśli mam być szczery, to nie wiem po co tu wszedłem.
Zajrzałem, sprawdzić czy ktokolwiek napisał cokolwiek, gdziekolwiek i... jest tak jak myślałem.
Jednak, pomyślałem, że miło będzie mieć notkę w 2010 roku. Przecież to już prawie tydzień.

Sas ja cię serio przepraszam, ja naprawdę chciałem! Ah, nie ważne. Masz prawo być zła.
Wiem, wiem, że już się nie gniewasz. ^^"

Chyba się zmieniłem.
Nie od ostatniej notki, ale w ogóle.
Jestem doroślejszy. To trochę mnie boli.

Btw. tak, plotki są prawdziwe naprawdę słucham G-Dragona, ale co was to kurwa, jak jest spoko. Teraz znowu słucha HYDEa a GD zostaje poddany próbie - jak znowu zacznę go słuchać, tak sam z siebie, to znak, że jest serio tego wart.

Możecie się śmiać.
Hahaha. Bardzo zabawne.

LOVE REN.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Nowy Rozdział Zacząć Czas...



...nie, wcale mnie to nie bawi.
Ale przemyśliwiłem sobie kilka spraw.
Będę tworzył nadal - z tego nikt mnie nie wyleczy.
Ale... sam nie wiem czy jest sens...
Jest?

Ważne, że L'Arc wróciło.
Cóż więcej może się liczyć.
O i jeszcze - obcinam te wstrętne kłaki, ponoć teraz Sas nosi się jak hyde '95
Dawno się z nią nie widziałem, no zresztą mniejsza o to.

We are here because we celebrate this world
We are here because we celebrate this world
I was born in my time in my place
I was born in my mind by myself!


Taka pseudo zajawka nowego tekstu nad którym pracuję.

Co nowego w tym roku? Przede wszystkim L'Arc, ale oprócz?
Ponoć, nie wiem, dowiedziałem, się z moich magical źródeł, Plein nie będzie.
Znaczy mam mieć ciągle nadzieję, ale jej nie mieć.
Tak ja też za samym sobą nie nadążam.

Zresztą wyjdzie w praniu.
NOWOROCZNE POSTANOWIENIE:
ZYĆ MIMO WSZYSTKO I ROBIĆ WSZYSTKO BY BYĆ Z SIEBI DUMNYM.

LOVE, REN.
happy new year.

czwartek, 27 sierpnia 2009

LOVE and PEACE! xD


Dzień dobry cześć i czołem, wreszcie, po niewiadomo jakim czasie mam szansę dać znak, że żyję!
Nie mam telefonu, kompa, ani mp3 H-O-R-R-O-R ...wrrr... ojciec się nade mną zlitował, bo on NAJWIĘKSZY POLSKI FAN LARUKU (czy jakoś tak, to jego wymysł) uświadomił sobie jedną istotną rzecz.
- Rafaelu, ty... - powiedział do mnie dziś rano.
- E... tak...?
- Kiedy ostatni raz słuchałeś Raruku? (bo on mówi Raruku i już, i wiecie przez kogo mi się "r" z "l" myli, o. XD)
- Ostatnio? Na dzień przed zakończeniem roku mama zabrała mi mp3... coś nie tak?
- Na Boga! Skrzywdziłem własne dziecko! Siadaj, masz internet, mp3 i teledyski, ale jak mam wróci, to uciekaj i nic jej nie mów!

Kocham mojego ojca! Tak więc mam mało czasu i muszę się streścić. Co tam u mnie?
Aktualnie jestem w Niemczech. Nie mam kontaktu z nikim z Wrocławia i chyba tak sobie umrę, zapomniany przez świat... eh...

Ni-chan! Boku wa wróci!! Nie masz prawa myśleć o nowych wokalistach, wokalistkach (?!), ani rozwiązywaniu zespołu! Zapomnij o tym co gadałem w czerwcu, bom za dużo wypił!

...Tęsknię za Wami...
...dźwięk samochodu na podjeździe. Stukot obcasów... heh... i było by tergo tyle...
LOVE and PEACE. REN.